Dzisiaj jest piątek i podobnie jak
we wtorek jak i każdego minionego dnia, czekam w domu Justina, aż wróci z
pracy. Jednak w odróżnieniu od tego pierwszego razu, nie jestem w jego łóżku.
Jest prawie czwarta po południu, a on już nie wraca do pracy w ciągu
najbliższych dwóch tygodni.
W tej chwili, siedzę na jego
kanapie, ubrana w koszulkę, którą wczoraj nosił i opieram stopy na jego stoliku
do kawy, oglądając jakiś dziwny program
telewizyjny, który równie dobrze mógłby być krzyżówką Masterchef’a i Jersey Shore.
To nie mój gust, ale dzięki temu się śmieję, co z kolei jest mi potrzebne, aby
przetrwać te ostatnie kilka minut, czekając na powrót mojego chłopaka.
Telefon leży obok mnie i kiedy
wydaje dźwięk, prawie zeskakuję z kanapy. Justin zawsze wysyła mi wiadomość,
kiedy parkuje na zewnątrz. Spaceruję w stronę korytarza i zatrzymuję się tuż
przed drzwiami. Krzyżuję nogi w kostkach, przenosząc ciężar ciała na lewą
stopę. Słyszę przekręcanie klucza w zamku i automatycznie moje serce
przyspiesza swoje bicie , a usta rozciągają się w szerokim uśmiechu. Boże, tęskniłam za nim. Zawsze za nim
tęsknię.
Justin wchodzi sekundę później, a
na jego widok prawie cieknie mi ślina. Dzisiaj
wygląda tak dobrze. To znaczy, on zawsze wygląda dobrze, ale dzisiaj… Wow.
Odkłada klucze obok drzwi i kiedy podnosi głowę, nasze spojrzenia się
spotykają. Uśmiecha się nieśmiało, przez co chichoczę i zamykam między nami
przestrzeń.
- Cześć, kochanie – mruczy do
mojego ucha i obejmuje mnie ramionami w talii. Nucę, nie chcąc się odzywać. Chowam
twarz w zgięciu jego szyi i wzdycham, kochając jego zapach. Całuje mnie lekko w
szyję, wysyłając dreszcz wzdłuż mojego kręgosłupa. Odsuwam się, zdesperowana,
aby go pocałować. Jak tylko nasze usta się zderzają, czuję na udzie wibrację
jego telefonu oraz jego niezadowolony pomruk naprzeciwko moich ust.
- Dlaczego on zawsze musi być
punktualny? – Justin mruczy do siebie, a następnie całuje w czoło, by zaraz
później zaprowadzić mnie do kuchni, obejmując mnie w dolnej części pleców. –
Kochanie, zrobiłabyś mi kawy? Rozmowa z moim ojcem zawsze wymaga kofeiny.
Jego ojcem? To pierwszy raz kiedy słyszę wzmiankę o jego rodzinie,
tak myślę. Chyba, że w tedy, gdy
opowiedział mi historię Venus…
- Jasne – piszczę i obchodzę blat,
aby zrobić mu kawę, podczas gdy on siada na jednym ze stołków i odbiera
połączenie. Uszy mam pełne uwagi i staram zachowywać jak najciszej potrafię.
- Cześć, tato… Tak, właśnie
wróciłem do domu, tak jak mówiłem. O czym chciałeś porozmawiać? – mówi, a jego
ton sprawia, że chichoczę. Brzmi jak nastolatek.
Ekspres do kawy kończy gotować
wodę, więc wciskam guzik i obracam się w stronę mojego chłopaka. Posyła mi
ciepły uśmiech, ale trwa to tylko chwilę. – Nie – sapie z irytacją. – Nie
staram się ciebie zbyć. Boże! Chcesz, żebym zapytał się ciebie o pogodę?...
Okej, dobrze. Jak tam sprawy? Jest lepiej?
Znowu chichoczę, wlewając do kubka
ostatnie krople kawy. Wyłączam ekspres i biorę kubek. Chcę usiąść u jego boku,
ale otwiera rękę i ciągnie mnie na swoje kolana. Siedzę bokiem na prawym udzie,
więc mogę usłyszeć głos mówiący po drugiej stronie linii.
- …tęskni za tobą i musisz
zadzwonić do swojej matki – mówi ojciec Justina. Zaskakujące jest to, jak
podobnie brzmią. Justin uśmiecha się przez to co powiedział jego tata i jest to
tak piękne, że przez chwilę czuję się oślepiona. Boże, on jest idealny.
- Aw, naprawdę? Powiedz mu, że też
za nim tęsknie. Za obojgiem. Powiedz im, że nie mogę się doczekać, aby ich
zobaczyć. I dlaczego muszę zadzwonić do mamy?
Jemu? Obojgiem? Kto? Nagle,
przypomina mi się kiedy powiedziałam mu, że spędzę tu całe wakacje, a on był
taki podekscytowany tym, że poznam dwójkę bardzo ważnych dla niego osób. Może to oni?
- Pewnego dnia zadzwoniła do mnie
i brzmiała na zmartwioną. Znasz swoją matkę, Justin. Martwi się, kiedy nie odzywasz
się słowem od tygodni, ale również nie chce martwić cię telefonami. I to ja
jestem tym, który musi uspokoić ją i przekonać, że wszystko jest w porządku.
Nawet ja wzdrygam się przez ton,
jakiego użył tata Justina do skarcenia go. Następnie mrużę oczy, kiedy Justin
wzdycha i kiedy się na mnie patrzy, niemo przekazuję mu, że dopilnuję aby
zadzwonił do swojej mamy, jak tylko skończy rozmawiać z tatą. Przytakuje i
całuje mnie w policzek, przez co nie mogę się dłużej na niego złościć.
- Dobrze, zadzwonię do niej
dzisiaj. Czy to dlatego dzwoniłeś?
- Nie – jego tata mówi wprost. Po
prostu chciałem się upewnić, czy nie zapomniałeś, że przyjeżdżamy w
poniedziałek, na tydzień Niepodległości.
Przyjeżdżają? Rodzina Justina?! Cholera!
- Tak, nie zapomniałem. Tylko…
mógłbyś poczekać minutę? – Justin mówi, i nasze spojrzenia się blokują, w
sposób, który sprawia, że natychmiast przestaję świrować. Tata Justina mówi:
- Jasne – a Justin zakrywa telefon
i odwraca się w moją stronę. – Kochanie, masz odpowiedź od Mack?
Oh, chodzi o apartament. – Jeszcze nie, ale mogę ją z niej zaraz
wyciągnąć.
Justin uśmiecha się uroczo i kiwa
głową. – Proszę. – Natychmiast piszę do Mack, aby zadzwoniła do mnie tak
szybko, jak zobaczy wiadomość, nie martwiąc się dzwonieniem do niej, ponieważ
jest na plaży i prawdopodobnie nie zareaguje natychmiast. Justin wraca do
rozmowy i wyjaśnia swojemu tacie, że zaoferował apartament kilku znajomym, więc
nie jest pewny, czy będzie pusty. Sposób, w jaki nazywa moich przyjaciół
sprawia, że uśmiecham się tak szeroko, że aż bolą mnie policzki.
Nawet nie dwie minuty później, co
jest zaskakujące, rozbrzmiewa dzwonek mojego telefonu i muszę zatrzymać w sobie
pisk, kiedy Justin głośno klnie. – Cholera! – Nie jestem pewna, czy śmiać się
przez sposób w jaki tata Justina karci go za przeklinanie, czy śmiać się z jego
twarzy, która jest pół zażenowana, pół sfrustrowana. Nie mogę się zdecydować,
bo musze odpowiedzieć na połączenie.
- Hej, Mack. Cieszę się, że
oddzwoniłaś tak szybko. Muszę wiedzieć, czy wprowadzacie się do apartamentu
Justina, czy nie. Potrzebuję odpowiedzi, teraz – mówię, i zwracam uwagę na głos
Justina, a gdy uświadamiam sobie o czym mówi, otwieram szeroko oczy. Jego rodzina przejeżdża, aby spędzić z nim
Dzień Niepodległości, ale go tu nie będzie. On będzie ze mną w Vegas, ponieważ
koncert SoMo jest następnego dnia.
- Nie, nie mogę tego odłożyć, ale
mam pomysł – Justin ogłasza, kiedy słyszę, jak Mack pyta się Jace’a o to, o co
prosiłam. Nie słyszę jego odpowiedzi, ale kilka sekund później Mack informuje
mnie, że odpowiedź jest twierdząca, a potem pyta po co ten pośpiech, z
pewnością nie zdając sobie sprawy, że nie mam czasu, ani cierpliwości na
pogawędki. Słysząc jej głos w jednym uchu, a w drugim głos Justina, czuję, że
zaczyna mnie boleć głowa, dlatego spieszę się, aby zakończyć połączenie.
Po szybkim poinformowaniu Justina,
niechętnie wstaję z jego kolan i idę w kierunku apteczki, po aspirynę, przez
cały ten czas słuchając jego głosu, będąc wdzięczna, że to tylko on.
- Tato, po prostu posłuchaj! Wiem,
że nienawidzisz kiedy ludzie mieszają ci w planach, ale wciąż możecie
przyjechać w poniedziałek, okej? W piątek, zjemy razem obiad i zobaczymy
fajerwerki, a ja wciąż mogę jechać do Vegas po… Nie, wiem, że to trochę daleko,
aby jechać w nocy, ale obydwoje potrafimy prowadzić. Będziemy się zmieniać,
jeżeli drugie poczuje się zmęczone. Nie zamierzam wydać dodatkowych pieniędzy
tylko po to, aby przelecieć nad jednym stanem… Możecie zostać, jeśli chcecie.
Myślę, że moim znajomym nie spieszy się na przeprowadzkę.
Kiedy to mówi, spogląda na mnie w
celu potwierdzenia. Przytakuję, nie martwiąc się o zapytanie Mack i Jace’a. Jeżeli
pogodzą się z Kylie, wytrzymają jeszcze jeden tydzień. Apartament najpierw miał
być przeznaczony dla rodziny Justina, więc mają oni pierwszeństwo.
- Więc wszystko jasne, będę
spodziewał się was w poniedziałek. Napisz do mnie kiedy poznasz swój rozkład
lotów… W porządku. Pa, tato.
Połykam tabletkę w momencie, gdy
się rozłącza. Kilka sekund później stoi już przy mnie. – Boli cię głowa,
kochanie? – pyta mnie delikatnie, swoją wielką dłonią głaszcząc mnie po włosach
i przyciskając usta do mojego czoła. Oczywiście, wszystko co jestem w stanie
zrobić to uśmiechnąć się i wściekle zarumienić.
- Tylko troszkę- odpowiadam. Nagle
potencjalny powód tego dudnienia pojawia się w mojej głowie, a moje policzki
stają się nawet bardziej czerwone i zastanawiam się czy powinnam mu powiedzieć.
Ach, pieprzyć to. – Zbliża mi się
miesiączka.
- Oh – początkowo, to wszystko co
mówi. Wtedy oczyszcza gardło i kontynuuje. – Czy to zawsze boli? Mam na myśli
twoją głowę.
Aw, nie unika tematu. To niezwykłe…
- Nie zawsze. Czasami boli tylko
wtedy, gdy zbliża mi się okres. I nic nie mogę na to poradzić. Wydobrzeję,
chyba – wyjaśniam mu, chowając twarz w jego ramieniu, aby nie zobaczył jak
bardzo się rumienię.
- To dobrze. Nienawidzę widzieć
jak cierpisz. Kiedy byłem mały, prawie płakałem kiedy moja mama cierpiała właśnie
w ten sposób, ponieważ nie wiedziałem dlaczego i nie wiedziałem, jak mógłbym
jej pomóc. Nienawidziłem tego prawie bardziej niż ona – mamrocze, a ja wyczuwam
nieśmiałość w jego głosie. On jest taki
słodki, o mój Boże!
- To urocze – chichoczę i unoszę
głowę, żeby zobaczyć jak się czerwieni. Jęczy i chowa twarz w moim ramieniu;
śmieję się. – Ale nie musisz płakać przeze mnie. Jeżeli kiedykolwiek spędzisz
ze mną pierwszy dzień tej męki, wystarczy, że zrobisz mi naleśniki, i będzie
okej. Właśnie to robi Jace.
- Naleśniki, huh? – Justin śmieje
się z uniesioną brwią. Odpowiadam mu śmiechem i potakuję. – W takim razie w
porządku. Zapamiętam to – zapewnia i chwyta moją prawą dłoń w swoją lewą.
Biorąc kawę w wolną dłoń prowadzi mnie do salonu. – Usiądź na kanapie,
kochanie. Odpocznij, a ja zadzwonię do mojej matki.
Tulimy się na kanapie: ja skulona,
a on wyprostowany. Z jego ramieniem
dokoła, tak aby mógł dotykać mojej talii, kładę moją dudniącą głowę na jego
ramieniu i pozwalam sobie na westchnięcie. Z chwili na chwilę czując się coraz
bardziej zrelaksowaną, kiedy jego przepyszny zapach wypełnia moje nozdrza.
W chwili, gdy rozmawia ze swoja
matką, co jest nawet słodsze niż to, kiedy rozmawiał ze swoim ojcem, rozglądam
się pozwalając myślą wędrować. Gdyby tata Justina nie zadzwonił, prawdopodobnie
leżelibyśmy skuleni na jego łóżku rozmawiając, lub robiąc inne rzeczy. Robią
coś więcej.
Jestem tego pewna, ponieważ
właśnie to stało się dzień temu, i dzień wcześniej. Wczoraj robiliśmy więcej i na samą myśl, w głębi mnie
rozpala się mały płomień. Sposób, w jaki
mnie dotknął… Sposób w jaki on zawsze mnie dotyka…
W tej chwili, z jego kciukiem
kręcącym kółka na moim udzie, dostaję gęsiej skórki, a ten mały płomień wybucha
i nie widzę nic oprócz wspomnień z wczorajszego wieczora. Ugh, pragnę go, teraz.
Przez to, że jeszcze nie mogę
dostać tego, czego pragnę- ponieważ wciąż rozmawia ze swoją mamą, zeskakuje z
kanapy i wychodzę z pokoju, w poszukiwaniu mojego telefonu. Przez cały czas,
czuję na sobie jego wzrok i świadomość tego, że może zobaczyć moją podwiniętą
bieliznę, ukrytą pod jego koszulą, sprawia, że jestem nawet bardziej napalona.
Zamiast telefonu, znajduję jego
iPad’a za łóżkiem i z uśmiechem, zabieram go ze sobą do salonu. Justin
obserwuje mnie z uniesioną brwią, kiedy wskakuję na drugi koniec kanapy,
obrócona twarzą do niego. Przybieram
najbardziej niewinny wyraz twarzy, nawiązując z nim spojrzenie w chwili gdy
krzyżuję nogi, czego na szczęśnie nie komentuje. Tak czy owak, nie mógłby tego
zrobić, ponieważ wciąż rozmawia przez telefon.
Wciąż się na mnie patrzy, kiedy ja
odwracam wzrok. Rozkładam nogi, decydując się założyć nogę na nogę. Z jego
iPod’em na udach, otwieram Tumblr’a od razu widząc jego pulpit. Pierwsze
zdjęcie przedstawia faceta leżącego na łóżku i dziewczynę, która ssie go na
czworakach. Ciężko wyobrazić sobie to, jak bardzo rozpalona jestem.
Oprócz małej degustacji, której
doświadczyłam w poniedziałek, nie miałam więcej możliwości aby to powtórzyć.
Pragnę jego dotyku bardziej niż czegokolwiek, ale w tym momencie, chcę poczuć,
jak to jest mieć go tak głęboko w ustach. Naciskam na reblog[i]
i zaczynam pisać nagłówek.
Pozwól mi poczuć cię głęboko w ustach właśnie w ten sposób, kochanie.
Ponieważ on zawsze podpisuje się
jako –King, ja piszę -Queen[ii]
pod nagłówkiem i wciskam ‘opublikuj’. Przewijam stronę żeby zobaczyć więcej
postów i trafiam na kolejny, który zmusza mnie do przygryzienia wargi, by
powstrzymać jęk. To jest tak…
Pięćdziesiąt Twarzy Grey’a.
Dziewczyna wciąż ma ubrany czarny
biustonosz i pas do pończoch na swojej talii, trzymając czarne, wysokie
pończochy. Nie ma dolnej części bielizny. Oczywiście ich nie potrzebuje. Stoi
przyciśnięta do okna sięgającego sufitu, które wyraźnie należy do wieżowca, a
za nią stoi mężczyzna, mający na sobie tylko białą koszulę i spodnie dokoła
kostek. Pieprzy ją tak mocno, że widzę jak skurczają i rozkurczają się jego
pośladki. Boże, to jest tak seksowne.
Mój Królu, zabierz mnie do swojego biura i pieprz mnie właśnie tak.
-Queen
Po opublikowaniu, kontynuuję
przewijanie strony, będąc świadomą, że Justin żegna się ze swoją matką. Moje
tętno przyspiesza, kiedy się rozłącza, ale nie przerywam. Zdaję sobie sprawę,
że jest on w stanie zobaczyć moją pociemniałą, wilgotną bieliznę, ale muszę
stwarzać pozory, jakbym się nie przejmowała.
- Jezu – szepczę do siebie,
zatrzymując się kciukiem na jednym, konkretnym poście. Zdjęcie śpiącej pary,
jej głowa i ręka leżąca na jego klatce piersiowej i jego ramiona wokół niej.
Obydwoje są w połowie nadzy. Jego bokserki są prawie przezroczyste, dzięki
czemu można zauważyć zarys jego kutasa bokiem na udzie, a dziewczyna ma tylko
białe, sznurowane majtki. Ręka faceta jest pod materiałem fig, odsłaniając jej
jeden pośladek. Ten post, w zasadzie nie jest erotyczny, ale wciąż głęboko we
mnie uderza, kiedy wyobrażam sobie siebie i Justina w takiej sytuacji. Mogę
wyobrazić sobie, że byłabym w siódmym niebie.
Naciskam reblog i zaczynam pisać.
To my, po długiej, nieprzespanej nocy.
-Queen
Jak tylko to publikuję, zwyczajne powiadomienie
o publikacji pojawia się na górze ekranu, więc je ignoruję i kontynuuję
przewijanie, ale wtedy wyskakuje kolejne powiadomienie, a ja otwieram usta.
Jest to e-mail zatytułowany: Ktoś zadał
pytanie.
Ja pierdolę.
Waham się na początku, wiedząc, że
Justin mnie obserwuje, ponieważ czuję się jakbym naruszała jego prywatność.
Ciąg myśli przepływa przez moją głowę. Co
najgorszego może się zdarzyć? Cóż, mogę odkryć to, że rozmawiał z kimś innym w
ten sam sposób, w jaki rozmawiał ze mną. Nie, nie zrobiłby tego, powiedział, że
nie zrobiłby. Ale co, jeżeli wściekłby się, że sprawdzam pocztę od jego fanek?
Nie, nie zrobię tego.
- Hm, Justin, dostałeś e-maila –
ogłaszam, kiedy poczucie winy wygrywa tę walkę. Zamykam aplikację i czyszczę
pasek zadań, aby nie dowiedział się od razu, co zrobiłam, a następnie oddaję mu
iPad’a. Siadam bliżej niego, kiedy to sprawdza, ale nie zerkam na ekran, żeby
nie podejrzewał, że jestem zdenerwowana.
Unosi brwi i nuci, a potem
spogląda na mnie przez rzęsy, tym samym, przyśpieszając bicie mojego serca.
Następnie oddaje mi iPad’a. – Właściwie,
to nie do mnie. Najwyraźniej, była tutaj jakaś Królowa, publikująca posty na moim
blogu, która zrobiła duże wrażenie.
O mój Boże.
Powoli, jednak pewnie odbieram
urządzenie z jego rąk. Zdaję sobie sprawę, że aplikacja jest ponownie otwarta,
a skrzynka odbiorcza na widoku. Jak czytam górną wiadomość wysłaną przez
anonima, moja szczęka opada w westchnieniu.
Queen, jeżeli to naprawdę ty, proszę, powiedz nam, czy twój King jest
tak dobry jak się wydaje. Nie okłamuj nas, my dziewczyny musimy trzymać się
razem.
Spoglądam na Justina, ale nie mogę
odczytać żadnej emocji z jego twarzy. Jest
zły bo opublikowałam te rzeczy? Nawet o tym nie pomyślałam, głupia! Co mam
zrobić?
- Przepraszam – decyduję się
powiedzieć i próbuję oddać mu iPod’a, ale on mnie odpycha.
- Odpowiedz na pytanie, wtedy o
tym porozmawiamy – mówi, a przez ton jego głosu, dreszcz przebiega w dół mojego
kręgosłupa. On jest poważny; szczerze, jestem teraz naprawdę przerażona. Co ja zrobiłam?!
Trzęsącymi się palcami, pisze
odpowiedź.
Jest lepszy.
Nie mówię nic więcej, ponieważ
jestem zbyt zdenerwowana, i po drugie, nagle czuję się bardzo zaborcza i nie
chcę, aby wiedziały szczegóły o umiejętnościach Justina. – Skończyłam – mówię i
tym razem, oddaję iPad’a w jego ręce. Obserwuję, jak prawdopodobnie sprawdza
moją odpowiedź, a następnie przewija
stronę, aby zobaczyć rzeczy, które opublikowałam. Mruczy, ale się nie odzywa,
więc ja zabieram głos. – Jesteś zły?
- Tak – mówi od razu, a jego
uśmieszek dezorientuje smutek, przez co przytłacza mnie swoją odpowiedzią.
- Naprawdę mi przykro, Justin.
Szczerze, nawet o tym nie myślałam. Na początku powinnam się ciebie zapytać,
czy one mogą się o mnie dowiedzieć.
- Nie jestem przez to zły,
kochanie – mówi i kręci głową. Następnie, wciąga mnie na swoje uda i siedzę na
nim okrakiem. – Jestem zły, ponieważ nie byłem pierwszą osobą, która
dowiedziała się, że jesteś napalona. W rzeczywistości, nie powinny o tym
wiedzieć przez pewien czas – Jego twarz jest tak blisko, że mogę poczuć jego
gorący oddech na moich ustach i to ciepło wędruje na południe w ciągu
nanosekundy. – Ale jeżeli naprawdę tego chcesz, pozwolę ci publikować na swoim
blogu wszystko co będziesz chciała, tak długo, jak z tobą będę.
- Okej – mruczę delikatnie,
wiedząc, że mój rosnący głód, jest wyraźnie widoczny w moim głosie.
- Dobrze – mruczy, jego seksowny
głos szydzi ze mnie i nagle czuję jego ręce na tyłku, kiedy mnie do siebie
przyciąga. Wzdycham zarówno w zaskoczeniu jak i przez tarcie moich bardzo
wrażliwych miejsc o jego jeansy. Jasna
cholera. – A teraz powiedz mi, przez co tak się czujesz, to może znajdziemy
sposób, aby coś z tym zrobić.
***
Po raz kolejny, udowodnił mi, że
nie tylko jest niesamowity w dłoniach, ale również to, że szybko się uczy, dwukrotnie. Zdecydowaliśmy się nie
ruszać przez chwilę. Znaczy się, obecnie nie
mogę się ruszać, ledwo czuję nogi! Chcę się odwzajemnić, no wiesz, podobnie
do tego co zreblogowałam, ale Justin wymęczył mnie tak dobrze, że nie mam siły
na nic innego. Przez co właśnie teraz leżę na jego łóżku, a on używa moich
piersi jako poduszki.
Jest dopiero po ósmej wieczorem i
kiedy w końcu wstajemy w środku nocy, nasze puste brzuchy warczą. Jak zakładam
czysty komplet bielizny (mam swoją własną szufladę!), a następnie rozprostowuję
koszulkę Justina na swoim ciele, dziwna myśl przychodzi mi do głowy,
wystarczająco erotyczna, abym się zarumieniła. Nie wiem.
- Justin? – zwracam na siebie jego
uwagę, kiedy idziemy ramię w ramię do kuchni. Nuci, tym samym mówiąc, że mnie
słucha, nawet kiedy na mnie nie patrzy. Zamiast tego, kładzie ręce na mojej
talii, żeby pomóc mi usiąść, a następnie odwraca się ode mnie, aby zacząć
przygotowywać jedzenie. – Mam pytanie.
- Oh? Mów, kochanie – mówi, ale
nadal na mnie nie patrzy, więc wzdycham i decyduję się zapytać .
- Jak to się stało, że nigdy nie
próbowałeś mi zdjąć stanika?
Kontynuuje to co robi, a moje
pytanie zawisa w powietrzu na kilka sekund. Wtedy, Justin obraca się, opiera o
ladę i blokuje ze mną spojrzenie. – Jak myślisz, dlaczego nie?
Odpowiada mi pytaniem na pytanie! Nienawidzę tego!
- Nie wiem, tak naprawdę nie
myślałam o tym wcześniej. Po prostu stwierdziłam, że to dziwne, że nie chcesz
go zdjąć. Znaczy się, nie wiem o tym zbyt wiele, oczywiście, ale w filmach to
zawsze idzie, na początek, nie?
Justin uśmiecha się przez chwilę,
zanim mi odpowiada. Serce wali mi przez cały czas. – Przypuszczam, że tak jest
– mówi mi. – Bądź co bądź, my nie jesteśmy jak te pary z filmów. Poza tym, to nie tak, że nie chcę go zdjąć,
bo chcę! Chcę cię dotykać i całować, i znajdować wszystkie najwrażliwsze
miejsca. Ale tego nie zrobię, ponieważ dzień, w którym zobaczę cię w pełni
nagą, będzie dniem, w którym odbiorę ci twoją niegrzeczną niewinność.
O rany, on jest doskonały.
- A kiedy to się stanie? – słowa
same wychodzą z moich ust, zanim jestem wstanie się powstrzymać, a moja twarz
staje się jasno czerwona, gdy zdaję sobie sprawę, co powiedziałam. Przygryzam
wargę w zakłopotaniu, ale Justin po prostu unosi brew i głupawo się uśmiecha.
- Kiedy zechcesz.
O Boże. O mój Boże. Powinnam mu powiedzieć? Powinnam? Okej, powiem mu.
- Po koncercie SoMo.
Druga brew Justina dołącza do
swojej bliźniaczki, a ja czuję jak puchnę ze wstydu. Policzki zmieniły się w
pomidory, a oczy szeroko otworzyły z niepokojem.
- Czyżby? – pyta mnie i jedynie
stać mnie na przytaknięcie. Uśmieszek Justina się powiększa, a on podchodzi do
mnie o kilka kroków, dopasowując się do kołatania mojego serca. – Myślę, że
jest to możliwe.
[i]
Reblog – podaj dalej
[ii]
King-król ; Queen-królowa
KOCHAM FAKT, ŻE POD TYM POSTEM, JAK I NA TT NIE BYŁO OBRAŹLIWYCH KOMENTARZY, DOTYCZĄCYCH OPÓŹNIENIA ROZDZIAŁU.
KOCHAM WAS LUDZIE
Czy tylko ja mam dreszcze, kiedy myślę o koncercie SoMo?! Ale pocieszę was:
TO JUŻ NA PRAWDĘ NIEDŁUGO
Uważam, że to jeden z lepiej przetłumaczonych rozdziałów dotychczas, ale czekam na wasze opinie.
Do następnego. -W.x
każde słowo, każdy jego ruch, to jak się odnosi do Aurory, jak się wobec niej zachowuje...to sprawia, że wszystkie wewnątrz mnie wiruje, kocham tego Justina.
OdpowiedzUsuńTak bardzo perf Justin jeju, dajcie mi takiego chłopaka
OdpowiedzUsuńświetnie przetłumaczony rozdział x
najlepszy pa
OdpowiedzUsuńSdfvhhh oni są tacy kurwa AWWW chce juz koncert!
OdpowiedzUsuńchce ten koncert kurwa <3!!!!!
OdpowiedzUsuńCudny cudowny ♥ halo, chcę już ten koncert ;x czekam na next xo
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńNie mam słów jak bardzo to jest cudowne
OdpowiedzUsuńKocham ich!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Uwielbiam Cie za to że tłumaczysz to ff.
Tak bardzo kocham to opowiadanie! Nie moge sie doczzekac nastepnego rozdzialu! Buziam!:*
OdpowiedzUsuńjezu, umieram jak czytam to opowiadanie!!
OdpowiedzUsuńfsdnjadsnjfksdndask dziękuje Ci za każdy rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwietny! :D
OdpowiedzUsuńjeju abkjgabkgjbadkjgbadkbngdksjgdjsabg
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac tego koncertu!
najleeeepszy!
OdpowiedzUsuńBoże to jest doskonałe! Kiedy będzie następny? Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńaww oni są tacy kochani <3 nie moge się doczekać tego koncertu :D
OdpowiedzUsuńquwa xd kocham to xd
OdpowiedzUsuńjest takie gorące <3
chce tego koncertu już !
Justin jest taki słodki, że oooo *-* boje się, że coś się stanie i wyniknie z tego jakaś drama..a jest 2 część i daleko do końca?
OdpowiedzUsuńczekam na koncert SoMo... !!!
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać tego co się stanie po koncercie! ♥♥
Ten rozdział zdecydowanie jest bardzo dobrze przetłumaczony! :)
OdpowiedzUsuńTo jest taki pierwszy rozdział pokazujący taką ich codzienność :D
Ale czekam z niecierpliwością na rozdział, w którym Jay odbierze Ro jej "niegrzeczną niewinność" ;) chyba nie tylko ja xx
Ja pierdole
OdpowiedzUsuńUvdvbnjgddbhjjh
Kurwa
Ugccdsfhjkkkjjggc
Dajcie już ten koncert i ten jebany seks bo to będzie przezajebiście zajebiste
proszę dodaj rozdział ... kocham to ff ! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCudo! *.* Nie mogę się doczekać koncertu SoMo ! :D uwielbiam ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny blog!
OdpowiedzUsuńDostaniemy jutro rozdzial?
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuń