Rano, budzi mnie Justin, kiedy
zdejmuje moją rękę ze swojej klatki piersiowej i wyślizguje się z łóżka.
Chrząkam i od razu czuję jego rękę na włosach, uspokajając się. – Wracaj do
spania, kochanie – szepcze, całując moją skroń i ponieważ nie jestem całkowicie
rozbudzona, nie mam problemu ze spełnieniem jego prośby.
***
Budzę się po raz kolejny, przez
delikatne potrząsanie i wodę kolońską Justina zmieszaną z płynem do mycia ciała
i jego własnym, naturalnym zapachem. Pychota.
- Kochanie – woła szeptem, a ja po
prostu mruczę, rozciągając usta w sennym uśmiechu. – Idę teraz do pracy.
- Mkej[i]
- mamroczę i wtulam się bardziej w poduszkę, podczas gdy ciepłe palce Justina
odciągają mi włosy z dala od twarzy. Jego dotyk to niebo i przyłapuję się na
rozmarzonym westchnięciu z tego powodu.
Chichot Justina sprowadza mnie
powrotem do rzeczywistości. – Jesteś taka słodka. Śnij dalej, piękności. Po
prostu chciałem żebyś wiedziała, że zostawiłem ci notkę na kuchennym blacie i
to powinno wystarczyć, ale możesz zadzwonić, jeżeli będziesz czegokolwiek
potrzebować, okej? – po raz kolejny, tylko mamroczę. Zdaję sobie sprawę z
zarumienionych policzków, ale nie kłopoczę się, aby je ukryć, zbyt dużo
problemów.
- Dobra, pa kochanie – Justin
całuje moją twarzy delikatnie i nie mogę powstrzymać uśmiechu. Słyszę jego
kroki, kiedy opuszcza pokój, a one dopasowują się do mojego bicia serca – są
silne i stabilne.
Gdy słyszę jak opuszcza
mieszkanie, przewracam się na drugą stronę i po kilku ciosach w poduszkę,
poprawieniu pościeli i uśmiechów na myśl o Justinie, po raz kolejny zasypiam.
***
Kiedy budzę się po raz trzeci i
ostatni, czuję się tak bardzo wypoczęta i szczęśliwa, że wstanie z łóżka nie
zajmuje mi wiele czasu. Kiedy stoję na bosych stopach, wyciągam ręce nad głowę,
ze splecionymi palcami i dłońmi skierowanymi do sufitu.
Następnie, powoli idę do jego
łazienki i przemywam twarz wodą, aby pozbyć się wszystkich pozostałych dowodów
spania z mojej twarzy. Po opróżnieniu pęcherza, grzebieniem, który znalazłam,
trwale związuję włosy i wracam do pokoju, udając się w stronę kuchni.
Dokładnie tak jak Justin
powiedział zanim wyszedł, na blacie leży notka. Uśmiecham się na jego uroczy
charakter pisma i zaczynam czytać.
Dzień dobry, Śpiąca Królewno.
Chciałbym z Tobą zostać, ale mężczyzna musi zarabiać na swoje rachunki.
Jeżeli jesteś głodna, zjedz cokolwiek na co masz ochotę.
Noś moje ubrania, jeżeli chcesz. Wiesz, że Cię w nich uwielbiam.
Jeżeli mnie potrzebujesz, nie pisz. Zadzwoń.
Jeżeli chcesz wrócić do domu, i poprosisz kogoś o podwózkę, mój adres
jest na odwrocie tej notki.
Jeżeli zdecydujesz się odejść, proszę, zamknij dom. Klucz jest w
doniczce obok drzwi.
Już za Tobą tęsknię, kochanie. Mam nadzieję, że miło spędzisz dzień. Do
zobaczenia dziś wieczorem.
Justin x
- Boże, on jest taki słodki –
mruczę sama do siebie, przygryzając wargę, aby powstrzymać się od szerszego
uśmiechu. Zaraz po złożeniu delikatnego pocałunku na kartce, składam starannie
notatkę i wkładam ją za gumkę bielizny, którą noszę, jego bielizny.
Rozglądam się za zegarem, aby
dowiedzieć się, czy jest już czas na obiad. Znajduję zegar ścienny w salonie
nad telewizorem, który mówi mi, że jest godzina jedenasta szesnaście. Wow! Już późno!
Chwileczkę, o której godzinie wyszedł? Krzywię się na tą myśl,
ponieważ zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem zbyt wiele na jego temat.
Wtedy, nagły pomysł prowadzi mnie za ręce, a ja mentalnie tworzę listę rzeczy
do zrobienia.
Pierwszym, i zdecydowaniem
najtrudniejszym zadaniem, jest dowiedzenie się w jaki sposób działa Justina ekspres
do kawy, i zrobienie sobie kubka. Stawiam go na blacie, aby ostygł, ponieważ
nienawidzę parzyć sobie języka i biorę się za drugą rzecz na mojej liście:
napisanie do Mack.
Wysyłam jej adres Justina i proszę
aby przyjechała do mnie za godzinę, bo chcę zjeść z nią obiad. Przez jakiś czas
nie miałyśmy ze sobą szczerej rozmowy, ponieważ byłam zajęta uczeniem się do
egzaminów, a następnie stał się Justin. Tęsknię za swoją najlepszą
przyjaciółką. Chcę jej opowiedzieć o moich wszystkich randkach i momentach, i chcę się dowiedzieć co do
cholery się stało z nią i Damienem.
Odpisuje mi, a jej emocje są tak
oczywiste, że mój śmiech rozchodzi się echem po pustym domu.
Jako trzecie na mojej liście, jest
znalezienie długopisu i notatnika, ale nie mogę znaleźć żadnego w zasięgu
wzroku. Nie chcę szperać w rzeczach Justina, więc kapituluję korzystając z
telefonu. Siadam na kuchennej ladzie, z kubkiem kawy naprzeciwko mnie. Biorę
łyka i zaczynam myśleć.
Myśleć nad listą rzeczy, o które chcę zapytać Justina.
Niektóre pytania są głupie, inne
nie aż tak bardzo, ale w większości są sprawiedliwe, nieśmiałe pytania, dzięki
którym nie będzie czuł się niepewnie. Bez uczucia, jakbym próbowała naruszyć
jego prywatność. Pod koniec pisania listy, zdaję sobie sprawę, że pytając o te
rzeczy, otrzymam nieuniknione „ a co z tobą” i nie jestem pewna, czy jestem
gotowa, aby mu wszystko powiedzieć. Nie sądzę, że to mogłoby zmienić nasz
związek, ale to wciąż jest przerażające. Nie wiele osób o tym wie i tylko jedna
znajduję się na zewnątrz „koła niezbędnej wiedzy”. Mack. Czy on jest wystarczająco ważną osobą w moim życiu, aby wiedzieć?
Tak, tak jest.
Z westchnienie piszę „podjąć
decyzję”, a następnie zapisuję listę, dwukrotnie naciskając na przycisk
blokady. Jedenasta czterdzieści trzy. Już?
Kurwa! Szybko wstaję, zostawiam telefon na blacie i wyciągam notkę od
Justina pozostawiając ją tuż obok urządzenia i ruszam w kierunku łazienki, aby
wziąć prysznic.
Szampon Justina pachnie świetnie,
przypomina mi o nim. Wraz z ciepłą wodą spadając na moją skórę, czyni z tego
najbardziej relaksujący prysznic jaki kiedykolwiek brałam. Kiedy kończę,
opatulam ciało delikatnym, czerwonym, puszystym ręcznikiem i szukam drugiego,
nieco mniejszego dla moich włosów. Wysuszam stopy o łazienkowy dywanik i
nerwowo wychodzę z pomieszczenia.
Moja sukienka wisi na krześle w
rogu jego pokoju i przez moment patrzę na to, myśląc o braku jakiejkolwiek
bielizny, a nie chcę pożyczać kolejnej pary on Justina, to dziwne. Więc idę po
telefon i wysyłam Mack wiadomość z prośbą o przywiezienie mi czystej pary
majtek. Mówię jej, że to z powodu prysznica, ale i tak wiem, że zbzikuje i
zrozumie to na swój sposób.
Z powrotem w jego pokoju, wysuszam
się ręcznikiem, zakładam stanik i przez głowę ubieram swoją niebieską sukienkę
. Poprawiam się przed ogromnym lustrem za drzwiami i używam jego grzebienia,
aby się uczesać.
Pięć minut później rozbrzmiewa mój
dzwonek telefonu i już wiem, że Mack jest na zewnątrz, to nasz sygnał. Kilka
sekund później, połączenie zamiera, a ja spieszę się z odpowiedzią,
przekazując, że jestem na górze. Prawie tak szybko jak to wysyłam, słyszę jak
puka do drzwi.
- Cześć, szmato – kiedy otwieram
drzwi, wita mnie z głupawym uśmieszkiem, a ja rozpoznaję na jej palcu swoje
majtki. Ze spojrzeniem skierowanym prosto w jej oczy, wyrywam jej bieliznę, a
chwilę później chwytam za nadgarstek i wciągam do środka, aby zamknąć drzwi.
- Uważaj, kogo nazywasz szmatą. Ja
przynajmniej jestem dziewicą – warczę, podczas zakładania majtek. Mack
wstrzymuje oddech, a ja musze przygryźć wargę, aby powstrzymać uśmiech.
- Te dwie rzeczy zupełnie nie są
ze sobą związane! – twierdzi, mrużąc oczy, ale śmiało mogę stwierdzić, że
walczy sama ze sobą, aby tak jak ja się nie poddać. – A poza tym, cos mi mówi,
że nie zostaniesz dziewicą na długo.
W tym momencie musze się
zarumienić, co oczywiście nie pozostaje niezauważone. Mack po raz kolejny
wstrzymuje oddech, nawet głośniej. Jej oczy otwierają się dużo szerzej i
zaczyna klaskać. – O mój Boże, musisz mi wszystko powiedzieć!
Śmieję się i przytakuję przez jej
podekscytowanie. – Podczas obiadu – mówię jej i ubieram buty. W tej samej
chwili Mack pyta się mnie, czy wiem, czy na parterze mieszkają jacyś gorący
faceci, a ja śmiejąc się informuję ją, że cały budynek należy do Justina.
Podczas gdy wyjaśniam jej, dlaczego Justin ma drugi apartament, jestem już
gotowa do wyjścia, ale przypominam sobie, aby przedstawić Mack ofertę Justina.
- Swoją drogą, gdzie chcesz zjeść?
– pyta mnie, kiedy zamykam drzwi kluczem z doniczki. Wzruszam ramionami, mówiąc
jej, że nie orientuję się czy w okolicy są jakieś bary, z wyjątkiem
restauracji, do której zabrał mnie Justin. Prawda jest taka, że nawet nie
pamiętam gdzie to było. Na szczęście, poprzedniego wieczora na kolację Mack
jadła pizzę, i chłopak od dostawy wręczył jej ulotkę z adresem. Natychmiast
mówię:
- Cholera, tak!
Z telefonem schowanym w
biustonoszu (zresztą, jak zawsze), notką zaraz obok niego i kluczami Justina w
ręce, bo nie mam żadnych kieszeni, razem z Mack schodzę zadowolona w dół
schodów. Zadowolenie zastępuje jednak zaskoczenie, gdy na podjeździe Justina,
widzę srebrny samochód Kylie. – Kylie pozwoliła ci prowadzić jej samochód?
- Wiem, no nie? – Mack szydzi,
kiedy otwiera samochód i wsiadamy do środka. – Stawiam sto dolców, że zrobiła
to tylko po to, aby się mnie pozbyć i po raz kolejny zrobić Jace’owi pranie
mózgu.
Zanim odpowiem, rzucam kluczę na
kolana i zapinam pas. – Naprawdę myślisz, że spróbuje? Czy ona czasem nie ma
już chłopaka? Czego więcej mogła by chcieć od mojego brata? Oh, i swoją drogą,
jak jego stopa?
- Lepiej. Wciąż marudzi jak
dziecko, ale przynajmniej może utrzymać swój ciężar. – wyjaśnia i obydwie
śmiejemy się przez dziecinność mojego brata. – A ta suka kocha uwagę, wiesz o
tym. Za każdym razem kręci się w pobliżu jego, kiedy tylko zostanie sam,
próbując zachowywać się, jakby całe to czekanie na nią Jace, było całkowicie
nieoczekiwane. Myślę, że po prostu chce przywiązać go sobie do kostki i w razie
gdy wszyscy zdadzą sobie sprawę z tego jaką suką jest, wciąż będzie kogoś
miała.
- Ty naprawdę jej nie lubisz –
kończę chichotem, kiedy zauważam jak zaciska pięści podczas jazdy. Na chwilę
odwraca głowę i mruży na mnie oczy oraz ściąga jakby chciała zapytać „a ty
nie?”. – To znaczy, czasem jest snobem, no i zraniła Jace’a , ale przez większość
czasu jest miła. I znam ją od dłuższego czasu, wiesz o tym.
- Ona nie jest miła. Całuje ci
dupę, żeby zatrzymać przy sobie Jace’a. Myślisz, że gdyby była dla ciebie
niemiła, Jace wciąż by jej chciał? – Mack twierdzi, a ja mruczę, zgadzając się
z jej uwagą. – Poza tym, jest porządku. Już niedługo zrobimy postępy, więc się
od niej uwolni.
- Co masz na myśli, jakie postępy?
– pytam, nieco bojąc się jej odpowiedzi. Jestem w pełni świadoma jej „rzeczy”[ii]
do Jace’a, to zawsze tu było. Wciąż pamiętam dzień, kiedy po swojej wycieczce
przyszła do mnie do domu, odciągnęła na bok aby spytać, dlaczego do cholery,
nie powiedziałam jej, że mój brat stał się taki seksowny przez lato.
Mack się śmieję i wiem, że to
przez to, bo wie o czym myślę. – Nie martw się, jeszcze nie zamierzam wykonać
swojego ruchu. Jace wciąż ma ślad od smyczy po Kylie. Chodzi mi o to, że pomogę
mu uświadomić sobie, że ona nie jest dobra. Wytłumaczę ci wszystko przy
obiedzie, oki? Już prawie jesteśmy.
Ostatnie dwie minuty podróży
przesiedziałyśmy w ciszy. Na szczęście, znalazłyśmy miejsce parkingowe tuż obok
głównego wejścia, dzięki Czemy będziemy miały oko na samochód przez okno.
Zajmujemy miejsca na przeciwko siebie, siadając przy małym stoliku, zaraz po
złożeniu zamówienia.
- Więc, co tam? – pyta mnie i
właściwie nie wiem dlaczego wybrałam ten konkretny temat, aby rozpocząć nową
rozmowę, ale zanim mogę się powstrzymać, słowa opuszczają moje usta:
- Za dwa tygodnie zobaczę SoMo! – A
wtedy… - Jasna cholera! Zapomniałam biletów z samochodu Justina! Muszę mu
powiedzieć zanim je podrze!
Wyciągam telefon i natychmiast
piszę nową wiadomość Justina, a Mack patrzy na mnie ze śmiechem. – Sprawy
między waszą dwójką muszą być naprawdę gorące, jeżeli idziesz z nim na koncert
z muzyką, która sprawia, że jesteś napalona. On wie?
- Tak, wie – mówię, rumieniąc się i
kiedy kończę pisać wiadomość odkładam telefon na miejsce, przyłapując Mack z
głupawym uśmieszkiem, przez co czerwienię się jeszcze bardziej. – Taa, sprawy
mają się świetnie – dodaję, a jej niebieskie oczy rozszerzają się, mówiąc
powiedz-mi-powiedz-mi. Mam zamiar jej o wszystkim powiedzieć, ale przypomina mi
się o co chciałam się jej zapytać, więc używam tego, aby jeszcze przez chwilę,
pominąć dyskomfort i zażenowanie. – Ale nie o tym chciałam z tobą porozmawiać.
- Oh? – mruczy i opiera się o
krzesło. – Więc o czym?
Chrząkam zanim zaczynam mówić. –
Dlaczego… um, dlaczego nie powiedziałaś mi, że miałaś problemy z Damienem? –
kiedy Mack wstrzymuje oddech, dodaję:
- Słyszałam twoją rozmowę z
chłopakami, kiedy Justin po mnie przyjechał. Co się dzieje?
Mack wzdycha i spuszcza wzrok pod
naciskiem mojego zmartwionego spojrzenia i w tym momencie, mam przeczucie, że
wiem co powie, ale pomimo wszystko wciąż mnie to szokuje. – Damien i ja to
koniec.
- Co się stało? – pytam jej, z
czystym zaskoczeniem w moim głosie. To znaczy, kiedy teraz o tym myślę,
wydawałoby się, że chwaliła się nim coraz rzadziej, ale nie spodziewałam się
tego. Wydawała się być taka… zakochana. Może nie koniecznie już zakochana, ale
zdecydowanie w drodze.
- Chciał abym została z nim w
Seattle, zamiast przylecieć tutaj z wami, a ja odmówiłam.
- Zerwał z tobą przez to, że
przyleciałaś do LA?!
Mack kręci głową, po raz kolejny
dezorientując mnie. Śmieje się, ale jest to suche i sarkastyczne. – Nie
pozwoliłabym mu mnie zostawić przez coś takiego. Nie, to ja zerwałam z nim. Miał
dwa tygodnie przerwy w lipcu, mógł się zgodzić i spędzić ze mną czas i nie
bylibyśmy w rozłące przez tak długi okres. Ale on tego nie chciał, więc go
zostawiłam.
- Kiedy to się stało? Dlaczego mi
nie powiedziałaś?! – pytam, a moje wnętrze nagle wypełnia się złością. A ja myślałam, że on był dla niej dobry…
głupia ja.
- To było na imprezie z okazji
ukończenia studiów. Zaprosiłam go, żebyśmy o tym porozmawiali. Nie powiedziałam
ci, bo byłaś szczęśliwa. Nie chciałam tego zrujnować moim gównem – jak tylko to
mówi, czuję kołatanie mojego serca i kiedy mam zamiar mówić, przerywa mi
kelner, przynosząc nam nasze jednoosobowe pizze.
- Powinnam tam być przy tobie! –
syczę jak tylko zostajemy same, ale Mack po prostu się uśmiecha i zaczyna jeść.
To niepokojące. Tak jakby właśnie nie powiedziała mi o końcu swojego związku z
chłopakiem, którego naprawdę lubiła.
- Rorie, jest w porządku! – mówi
kiedy szydzę, przez co robię to raz jeszcze. – Twój brat tam był. Właściwie,
było jakby idealnie. Dzięki Jace’owi poznałam prawdziwy powód dlaczego Damien
nie chciał, żebym poleciała. To nie dlatego, że nie chciał się ze mną
rozstawać. To przez to, że nie ufał mi, gdy byłam w pobliżu Jace’a.
- Serio? – szczęka mi opada, a
Mack się śmieje.
- Wiem, no nie?
Dwudziestopięciolatek zazdrosny o nastolatka!
- Tak, to śmieszne – mówię, ale
mój głos jest przepełniony sarkazmem. – Ale chodzi mi o to, jak to możliwe, że
każdy zauważył to coś pomiędzy tobą a
Jace’m, każdy z wyjątkiem mnie?
- Każdy?
Wzdycham przed odpowiedzią. –
Justin wam kibicuje. Powiedziałam mu, że jest głupi, bo Jace lubi Kylie, ale
teraz mówisz mi, że ją sobie odpuszcza i to ty jesteś jednym z powodów dla
których to robi, więc sama już nie wiem…
-Aurora, nie bądź głupia. Jace
nigdy dla mnie nie odpuści! – Mack wykrzykuje, chichocząc, ale moja twarz pozostaje śmiertelnie poważna. Po
kilku sekundach, naśladuje mnie i pochyla się nad stołem. – Myślisz, że mógłby?
Otwieram szerzej oczy na jej
pytanie. – Jesteś poważna? Mackenzie, czy ty żywisz uczucia do mojego braciszka?
- Nie! – z trudem łapie powietrze,
a następnie wzdycha głęboko i coś mi mówi, że jeszcze nie skończyła, więc
czekam na szczegóły. – Jeszcze nie, w każdym razie…
- Mack!
- Rorie! – śmieje się i drwi ze
mnie, a moje wargi drżą. Jej sposób na rozjaśnienie nastroju działa w
zupełności. – Słuchaj – zaczyna, jej głos znów poważnieje. – Wiesz, że zawsze
czułam coś do twojego brata, ale to nigdy nie było poważne. Od imprezy zbliżyliśmy
się do siebie, zwłaszcza podczas twojej nieobecności. Wystarczająco blisko aby
stwierdzić, że nie jest on tylko twoim bratem. Jest moim przyjacielem. Pomógł
mi, więc ja pomagam mu. Ale obiecuję, że powiem ci jeżeli coś się pomiędzy nami
zmieni, okej?
Nie odzywam się, po prostu przytakuję,
ale mój śmiech musi ją wystarczająco uspokoić, bo minutę później oddaje mi uśmiech
, a następnie uśmiecha się głupkowato i wiem, że jest gotowa aby zmienić temat.
Oh nie.
Jestem gotowa by zacząć ją błagać,
aby nie zmuszała mnie do mówienia rzeczy, o których chce wiedzieć. Jeżeli naprawdę
tego chce, mogę jej napisać co się stało, ale nie mam szansy, aby powiedzieć
cokolwiek, ponieważ mój telefon zaczyna wibrować. Wzdycham z ulgą gdy zdaję
sobie sprawę, że jest to połączenie, a nie wiadomość i Mack śmieje się ze mnie
podczas gdy wyciągam telefon z sukienki.
- Halo? – odbieram bez patrzenia
na nadawcę, a głos po drugiej stronie przyswaja uśmiech na mojej twarzy. Tylko
jedna osoba to potrafi.
- Kochanie, cześć. Dzwonię nie w
porę?
- Wcale nie – odpowiadam,
rumieniąc się przez jego zdrobnienie. Naprzeciwko mnie Mack unosi brew, a ja w
myślach przeklinam siebie za danie jej szansy na zobaczenie jak mięknę
kiedykolwiek Justin jest wzięty pod uwagę.
- Okej, dobrze – Justin wzdycha, a
ja przygryzam wargę aby się nie uśmiechnąć. – Więc, mam przerwę na obiad i właśnie
zobaczyłem twoją wiadomość. Nie martw się, bilety są bezpieczne. Ale i tak mam
złą wiadomość.
- Oh? – krzywię się i Mack powtarza
po mnie, na co wzruszam ramionami, jakbym mówiła, że nie wiem co jest grane.
- Dostałem zlecenie. Impreza
urodzinowa. Nie mogę się doczekać piętnastoletnich dziewcząt uderzających[iii]
do mnie… To zajmie mi całą noc, więc nie mogę być z tobą. Przykro mi, kochanie –
wyjaśnia i brzmi tak smutno przez to, że nie może spędzić ze mną czasu i nie
mogę się powstrzymać, ale uśmiecham się delikatnie.
- Jest w porządku, Justin –
mruczę, nie chcąc aby czuł się źle, ale czuję się smutna, przez to, że nie
zobaczę się z nim dzisiejszego wieczora. Wtedy, gdy krótko wyobrażam sobie noc
bez niego, wpadam na pomysł. – Kiedy będziesz z powrotem w domu? Postaram się
być na nogach, aby powiedzieć dobranoc.
- Około północy, tak myślę –
odpowiada i słyszę uśmiech w jego głosie. Jest
taki słodki.
- Poradzę sobie – mówię,
chichocząc bezradnie i jego śmiech w odpowiedzi ogrzewa mi serce. Mówi mi, że
miał nadzieję to ode mnie usłyszeć, a następnie informuje, że musi szybko zjeść
posiłek, więc się żegnamy.
Kiedy się rozłączam, Mack patrzy
się na mnie ze swoim uśmieszkiem. –Wasza dwójka jest urocza. Nie jestem pewna,
czy wierzę w to, że między wami stało się coś co nie pasuje do kategorii „urocze”.
- Czy to jest twój sposób na
przekazanie mi, że czekasz aż zacznę mówić? – narzucam jej i sięgam po kawałek
pizzy, tylko po to by zdać sobie sprawę, że nic nie zostało. Naprawdę zjadłam to na tak szybko, że nawet
nie zauważyłam kiedy skończyłam? I po raz kolejny, jedzenie pizzy jest wpisane
w mojej naturze, więc nie jestem zaskoczona.
- Nie tutaj, proszę – błagam kiedy
widzę, że ona też skończyła jeść. Obie wstajemy i po prostu wychodzimy z
restauracji, ponieważ zapłaciłyśmy przy zamawianiu. Jest tutaj coś w rodzaju
placu na zewnątrz budynku, stoliki są pozajmowane przez ludzi, którzy lubią
zjeść na świeżym powietrzu oraz trawa i ławki na samym jego końcu. Siadamy na
jednej z nich.
- No dobrze, co chcesz wiedzieć? –
pytam, gdy siadamy wygodnie, pośladkami na krańcu siedzenia, dzięki czemu
wychylamy głowy za oparcie i opalamy szyje i klatki piersiowe. Decyduję, że tak
długo jak nie jestem pod jej spojrzeniem, myślę, że właściwie mogę powiedzieć
jej o rzeczach.
- Chcę znać wszystkie szczegóły,
duh! – odpowiada, a ja nawet na nią nie patrząc, wiem, że uśmiecha się głupawo.
Odpowiadam jej tym samym, myśląc nad odpowiedzią.
- Za którym razem?
- O mój Boże – sapie, a ja się
śmieję. – A ty ochrzaniasz mnie za nazywanie cię szmatą! Ile razy?!
- Trzy – mówię i się rumienię i
rozwijam wypowiedź. – Wtedy kiedy byliście na plaży, um, kiedy mieliśmy iść na kolację
i, uh, po obiedzie – kiedy myślę o ostatnim razie, czerwienię się nawet
bardziej. To było coś innego.
- Kiedy mieliście iść na kolację? Co
do cholery to znaczy? Jasna cholera, zrobiliście to w samochodzie? – zanim zdążę
odpowiedzieć na jakiekolwiek z jej pytań, kontynuuje swój wywód. – Nie,
poczekaj, najpierw powiedz mi o pierwszym razie. Ale, o mój Boże, nie mogę się
zdecydować. Tak, na początek pierwszy raz. Okej, zaczynaj.
Gdy kończę się z niej śmiać,
zaczynam wymieniać wydarzenia z tamtego dnia. Mack świruje, kiedy zaczynam
mówić o blogu i o tym jak gorące to było. Zgadza się w stu procentach.
Decyduję się nie mówić jej o tym
co powiedział mi w samochodzie, ponieważ ona jeszcze nawet nie zna jego
historii, i oczywiście po raz kolejny świruje kiedy mówię jej co stało się w
jego pokoju. Nie zagłębiam się w szczegóły, ale mówię, że Justin mnie dotknął i
było świetnie. Przy swoich sprośnych myślach, nie potrzebuje znać żadnych
szczegółów.
Następnie, mówię o całej reszcie.
Najbardziej świruje przy naprzeciwko-ściany-w-alejce momencie, i nie mogę jej
oceniać, bo to było kurewsko gorące. Ale
jej podekscytowanie osiąga zenitu, gdy mówię o moim „odwzajemnieniu”. To dokładne
słowo, którego użyłam i wygląda na to, że jest wystarczające.
- O mój Boże, o mój Boże, o mój
Boże – powtarza i wszystko co mogę zrobić, to siedzieć tam i wściekle się
rumienić. Piszczy przez chwilę i wraca to słowotoku. Po swoim ataku, przytula
mnie ciasno i zaczyna szeptać do ucha jak szczęśliwa i dumna ze mnie jest i
jest to szczerze najbardziej niepokojąca rzecz jakiej kiedykolwiek
doświadczyłam. Jakby, serio? Dumna?
- Moje dziecko jest już dorosłe –
mówi dalej i pociąga nosem. Moje oczy rozszerzają się, ale pozwalam jej się
przytulać, do czasu aż zaczyna mnie dusić.
- W porządku, wystarczy – mruczę kiedy
płuca zaczynają mnie zawodzić i odpycham ją od siebie. Mack uśmiecha się od
ucha do ucha i choć nadal jestem zaniepokojona jej szczęściem, oddaję uśmiech. –
Jesteś nienormalna.
- Oh, zamknij się. Czekałam na to
przez naprawdę długi czas, okej? – twierdzi, a ja chichoczę i kręcę głową.
Przez moment, śmieje się razem ze mną. – Poważnie, jestem szczęśliwa, że
wreszcie masz kogoś takiego, to będzie dla ciebie dobre. Nie wygląda na to, aby
miał zamiar odejść w najbliższym czasie.
- Tak, mam nadzieję – mówię,
wzdychając i patrząc w dół na swoje kolana. – Nie potrzebuję tego więcej.
- Hej, mówimy o szczęśliwych
czasach. Wyrzuć tych drani ze swojej głowy.
No już, teraz ja mam dla ciebie sprośne szczegóły. Zabieram cię do
twojego brata, on musi tam umierać z Kylie.
- Ha, czy to było życzenie? –
drażnię ją, głównie po to, aby odzyskać dobry nastrój.
Mack się śmieje i wstaje, ciągnąc
mnie ze sobą. – więc, teraz sobie z tego żartujemy, prawda? Zamierzasz mnie
torturować, jeżeli rzeczywiście jestem poważna co do jego osoby?
- Od tego są najlepsi przyjaciele –
mrugam do niej. Idziemy obok siebie, a ona uderza mnie w ramię i obydwie się
śmiejemy. Nagle pojawia się myśl. – Mówiąc o Kylie i o twoim czymś do Jace’a,
co myślisz o dzieleniu się miejscem z nim, z dala od niej?
- Co masz na myśli? – pyta,
marszcząc brwi. Otwiera samochód i jej oczy obserwują mnie, kiedy siadam na
fotelu pasażera.
- Chodzi o to – zaczynam, kiedy
jest obok mnie. – Justin zaoferował nam swój pusty apartament. Dla naszej
trójki, ale jestem pewna, że będę spędzała większość czasu właśnie z nim, więc mieszkanie
jest wasze przez resztę wakacji, jeśli chcesz.
- Jak na kogoś kto był zszokowany
wiadomością o mnie i Jace’ie, starasz się nas ze sobą spiknąć – Mack komentuje
i uśmiecha się głupawo, a ja wzruszam ramionami. Nigdy nie powiedziałam, że nie chcę, aby to się stało, prawda?
- Chcesz tego, czy nie?
- Jasne, jasne – mówi. Jej głos
mówi mi, że to nic takiego, ale jej uśmiech wskazuje na coś innego. Właściwie
nie wiem jak mam się z tym czuć, to wszystko jest tak… banalne. Zazwyczaj
nienawidzę banałów, ale myślę, że ten jeden nie jest taki zły.
Podczas gdy Mack jedzie do domu
Kylie, nasze rozmowy są lekkie. Głównie, mówi mi o wszystkich rzeczach, które
stały się podczas mojej nieobecności (w tym wiele razy, w których Jace odniósł
obrażenia, aby uzyskać przywileje[iv]).
Słuchając o nim, zaczynam tęsknić i prawie żałuję decyzji, którą podjęłam
wcześniej, na temat nocy. Prawie. Wyobrażenia twarzy Justina odpycha mnie od
zmiany decyzji.
***
Jest około dziesiątej wieczorem
kiedy zamykam się w łazience bez słowa. Szczotkuję włosy i zęby, myję twarz i
ramiona, głównie aby pozbyć się potu, bo jest dzisiaj gorąco. Zakładam biały
crop top i jeansy, który wybrałam wcześniej. Wracam do pokoju i wkładam telefon
do jednej z tylnych kieszonek, do drugiej klucze Justina. Siadam na łóżku, aby
założyć buty. Zatrzymują mnie dwie pary oczu.
- Dokąd się wybierasz? – Jace pyta
mnie, zanim wraca z powrotem do laptopa i naciska spację, zatrzymując film,
który oglądał.
- Zabierzesz mnie do domu Justina?
– pytam, wiążąc sznurówkę mojego Adidasa. Zarówno Mack i Jace marszczą brwi,
ale mój brat przytakuje, a ja dziękuję mu krótko.
- Wszystko w porządku? – Mackenzie
pyta kiedy Jace zakłada swoje buty, a ja również jej przytakuję.
- Tak, po prostu chcę go
zaskoczyć. Miał ciężką noc – wyjaśniam i odcinam wszystko, co nasunęło jej się
na myśl.
- W porządku, jestem gotowy. Chodź
– Jace ogłasza i obydwoje wychodzimy z pokoju odwracając się plecami do
machającej Mack.
Jace pyta Kylie o samochód, a on
od razu się zgadza. To przypomina mi, o tym co mówiła Mack. Miała rację. Kylie jest lizusem.
W samochodzie, przypominam sobie,
że nie miałam szansy aby powiedzieć Jace’owi o apartamencie Justina, więc to
robię. Wygląda na to, że podoba mu się ten pomysł, a przez to, ze nie patrzy na
mnie, nie mogę dostrzec, czy zareagował w jakiś specjalny sposób na ideę
zostania z Mack samym w domu przez resztę lata.
Kiedy dojeżdżamy na miejsce,
dziękuję niebiosom, że podjazd jest czysty. Po pocałowaniu brata w policzek na
dowidzenia, zaczynam kroczyć po
schodach. Używam zapasowego klucza Justina aby otworzyć drzwi i zamykam je od
środka, żeby nie zorientował się, że tu jestem. Chowam klucz do kieszeni, a
następnie w jego pokoju, rozbieram się do bielizny.
Ubrana w jedną z jego koszulek,
wyciągam telefon ze spodni i zabieram go ze sobą do łóżka, gdzie zadowolę się
czytając e-booki, do czasu aż się nie zjawi.
Godzina na telefonie wskazuje dwudziestą
trzecią pięćdziesiąt sześć, kiedy otrzymuję wiadomość od chłopaka.
Od: King Justin (23:56)
Właśnie wróciłem do domu i jestem
bardzo, bardzo zmęczony. Jesteś wciąż na nogach?
Z uśmiechem od razu odpowiadam.
Do: King Justin (23:56)
Jeszcze nie śpię. Przykro mi, że
jesteś zmęczony, kochanie. Chciałabym móc ci pomóc.
Mogę mu pomóc, ale jeszcze o tym nie wie.
Słyszę otwarcie drzwi wejściowych
i moje serce przyspiesza swój rytm. Już
idzie!
Mój telefon znów wibruje.
Od: King Justin (23:59)
Chciałbym trzymać cię w ramionach :(
Jego kroki są coraz bliżej, a ja
spieszę się z odpowiedzią, zanim będzie w stanie mnie zobaczyć.
Do: King Justin (00:00)
Myślę, że to możliwe.
Sekundę później pojawia się w
drzwiach, skupiony na telefonie. Ześlizguję nogi na bok i siadam na brzegu jego
łóżka. Z uśmiechem obserwuję jego dezorientację, spowodowaną prawdopodobnie
moją wiadomością. Następnie jakże powoli unosi głowę i jego wzrok przebiega po
mnie od stóp do twarzy.
- Cześć – szepczę i przygryzam wargę.
Justin wzdycha głęboko, zanim się uśmiecha. Zeskakuję na nogi, a on obejmuje
mnie na przywitanie.
- Cześć – mruczy naprzeciwko mojej
szyi, a ja pocieram rękoma jego plecy, aby go uspokoić. Po raz kolejny wzdycha
i przytula mnie mocniej, przez co serce przyspiesza swój rytm w klatce
piersiowej. Założę się, że to czuje. –
Jesteś tu – mówi, i wiem, że się uśmiecha.
- Jestem tu. Nie chciałam kończyć
dnia bez ciebie. To nie wydaje się być już w porządku.
- Przez całą drogę tutaj, myślałem
o jednym i tym samym. To jest niebo – wzdycha głęboko po raz trzeci i
przypominam sobie jak bardzo zmęczony jest.
- Chodź, położymy cię do łóżka.
Mógł skomentować moje słowa,
podzielić się jakąś sprośną uwagą lub nawet posłać mi swój seksowny uśmieszek.
Ale nie zrobił nic z tego. Odsuwa mnie od uścisku, całuje i pozwala mi, siebie
rozebrać. Kiedy w końcu jest tylko w bieliźnie, ściągam kołdrę na drugą stronę
łóżka i pomagam mu się na nie wspiąć, kładąc się zaraz obok niego. Owija
ramiona wokół mnie, przyciskając klatkę piersiową do moich pleców. Czuję jego
ciepły oddech uderzający o moją szyję.
- Tak bardzo się cieszę, że tu
jesteś. Nienawidzę dzisiejszego dnia. Dzięki Bogu, że to mój ostatni weekend
przed przerwą letnią.
Oh? To nowinki.
- Od następnego tygodnia będziesz
cały mój?
- Cały twój, kochanie – szepce naprzeciwko
mojej szyi i pozostawia na niej delikatny pocałunek. Nucę ze szczęścia i
chwytam dłońmi za jego ręce na moim brzuchu.
- Brzmi idealnie – mruczę, kreśląc
kciukiem kółeczka na jego ręce. Nie odpowiada mi.
Nie śmiem sprawdzić jego stanu, bo
nie chcę go budzić. Pociągam za jego dłoń, a jego uchwyt się zacieśnia, a ja
pozwalam sobie zasnąć z uczuciem jego bijącego serca na plecach.
[i]
„Mkej” – autorka połączyła tu pomruk ze słowem ‘okej’. Spokojnie, to nie żaden
neologizm. lol
[ii]
Autorka ma na myśli to, że Mack bardzo lubi Jace’a… if u all know what I mean
He He He
[iii]‘
Uderzających do mnie’ – czyt. podrywających mnie
[iv]
A tak po polsku: Jace robił z siebie mega ciotę i wielkie dziecko, aby zyskać
uwagę u Kylie (i prawdopodobnie Mack) i zmusić ją do litości. Czyli wiecie: „oh,
biedny Jace, choć, Kylie/Mack pocałuje będzie bolało mniej”. XD
DUM DUM DUM
NO I MAMY ROZDZIAŁ 40
Trochę mi szkoda, że było tu tak mało Justina i Rorie, ale końcówka mi wszystko wynagrodziła. No bo... AWHHHHHHHHHHH.
Do niektórych osób:
dziękuję za wiarę we mnie. Serio, komentarze typu "do niedzieli za miesiąc" są wyjątkowo miłe.
Szczególnie, kiedy tłumaczę za każdym razem, co było powodem spóźnienia.
Ten rozdział jest jednym z dłuższych rozdziałów, bo uwaga: ma aż 11 stron XD
Wiem, że to nie wiele, no ale cóż.
Przykro mi, że nie dałam rady z rozdziałem na poprzedni tydzień. Niestety, w szkole już wysyłają mnie męczą, a do tego dochodzą sprawy rodzinne.
Ale nie ma co narzekać! Bez wyzwania i ryzyka nie było by zabawy ( o czym ja pieprzę? )
A teraz całkiem serio. Dziękuję, za WSZYSTKIE komentarze. Nawet te, które w tak cudowny sposób wspierają mnie na duchu. Nie znam większości z was, a czytając wasze komentarze, czuję się jakbym znała was od zawsze. Jakby łączyła nas jakaś więź, lol.
Proszę, pamiętajcie o tym, że ja wszystko widzę. Czytam i sprawdzam wszystko
twitter: #NSFWpl
komentarze
tweety do mojej skromnej osoby (musiałam to dodać, wybaczcie xd)
Do następnego-W.x
Warto było czekać, rozdział uroczy ♥
OdpowiedzUsuńJak słodko pod koniec :x nie mogę doczekać się rozdziału z koncertem SoMo <3 sama też uwielbiam go słuchać+ Ro będzie pewnie napalona i coś z tego wyniknie ^^ czekam niecierpliwie na next ;3
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieje ze w nastepnym bedzie wieciej justina i rorie! Buziaki trzymaj się!
OdpowiedzUsuńRorie i Justin są zajebiści. A Ty świetnie tłumaczysz, i na dobrą sprawę nie musiałabyś nawet się tłumaczyć dlaczego nie ma rozdziału. Zawsze jest ta niepewność, że nagle będzie rozdział XDD Który swoją drogą za każdym razem jest cudowny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! xx
jezu.... jacy oni są słodcy <3
OdpowiedzUsuńRewelacyjny! *.* uwielbiam to < 3 no i oni są tacy słodcy *-* nie mogę się doczekać nexta < 33
OdpowiedzUsuńcudo !
OdpowiedzUsuńZdecydowanie końcówka najlepsza <33
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
KC <33
Uwielbiam to ff ♥
OdpowiedzUsuńJest po postu świetne :)
A ten rozdział to cudo :))
Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny :)
kocham to ff <3 ciekawe kiedy bd sex *.* nmg sie doczekac next <3
OdpowiedzUsuńOni są tak uroczy, że to aż boli! Zwłaszcza, że nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział :(:
OdpowiedzUsuńDo następnego :D
Uwielbiam to tlumaczenie! Dziekujeeee :*
OdpowiedzUsuńMimo, że mało było tutaj momentów Justin/Aurora jestem mega zadowolona! :)
OdpowiedzUsuńPrzecież gdyby wiecznie byli razem byłoby to dziwne i wręcz nudzące ;) !
Mam nadzieję, że inne osoby też to popierają, ale mimo wszystko chce kolejnego rozdziału i mam nadzieje, że będą tam momenty J&A ;)))
Do następnego
jeju jak ja uwielbiam to ff
OdpowiedzUsuńcudowny rozdzial :)
jaaaaki dlugasny! cudowny jak zwykle, kocham justina i rorie! swietnie tłumaczysz, podziwiam cie❤️
OdpowiedzUsuńcudowna końcówka >>>>>>
OdpowiedzUsuńRorie i Justin... ja umieram *_*
OdpowiedzUsuńTa historia jest świetna (autentycznie) ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje na kolejny rozdzialik jak najszybciej ;))
są zajebiści, seksowni i cholernie słodcy! *>*
OdpowiedzUsuńFfdsdvhhhhgdsxfgrsaxffggtdvkjff !!! 💘💘💘
OdpowiedzUsuńBedzie dzisiaj rozdzial?
OdpowiedzUsuńjdkwnsnksjw! ! kocham.tak.bardzo.mocno ❤❤❤
OdpowiedzUsuńto ff jest niesamowite ! dodaj szybko rozdział bo nie wytrzymam ♡♡♡
OdpowiedzUsuń