Kochanie, na pewno jesteś niewinna? Bo przez to co napisałaś, spuściłem się jak tylko położyłem dłoń na swoim penisie. Ale wolałbym, żeby to była Twoja ręka. A może usta, skoro chcesz mnie spróbować, jak sama napisałaś. W tej chwili z pewnością oddałbym wszystko, by poczuć Twoje usta wokół mojego członka. Szczerze mówiąc, znów robię się twardy, a powinienem iść spać bo tutaj jest już druga w nocy. Jeśli jutro obudzę się z bolącymi jądrami, to będzie to Twoja wina. Zawsze jednak możesz mi to wynagrodzić, kochanie. Mam już nawet kilka wyśmienitych pomysłów. Chcesz je poznać?
PS. Przepraszam kochanie, że tak długo
nie odpisywałem. Minus posiadania napiętego grafiku.
- akingwithouthisqueen
Jezu. Chryste. Ja. Pierdole. Chyba. Go. Kocham. W .Tej. Chwili. On.
Jest. Tak. Zajebiście. Seksowny.
Przysięgam, że ten facet w
jakiś dziwny, ale wyjątkowy sposób posługuje się słowami, co sprawia, że czuję
się, jakbym była jedyną osobą, która może doprowadzić go do szaleństwa.
Sprawić, że zamknie oczy i rozchyli usta z przyjemności, że poczuje się jak w
siódmym niebie, dzięki umiejętnościom, które mogę mieć. Nie ma znaczenia, że
jestem niedoświadczona. Wiem, że on pokaże mi wszystko. Mmm, mój nauczyciel. Mój gorący, seksowny nauczyciel.
Stop. To nie są odpowiednie
myśli o siódmej rano, prawda? Skup się, Aurora. Musisz iść do szkoły.
Staram się, bo nie chcę
się spóźnić, ale nie jest łatwo. Nawet, gdy wstaję z łóżka i udaję się do
łazienki, jedyne o czym myślę, to on. Kiedy zdejmuję ubrania, wyobrażam sobie,
że on to robi. Kiedy wchodzę pod prysznic i ciepła woda uderza moją skórę,
wszystko czego pragnę, to poczuć go przy sobie, dotykającego mnie, myjącego
moje ciało, całującego mnie i posuwającego mnie przy ścianie prysznica. Utkwił
mi głęboko w głowie. Gdyby tylko był
głęboko gdzieś indziej... Kurwa.
Zbyt dużo czasu zajmuje mi
prysznic, pochłaniają mnie myśli o nim, ale kiedy wracam już do rzeczywistości,
czując się przez to wszystko tak, jakbym własnie przeżyła orgazm, woda jest już
zimna.
Wychodzę, chwytając
ręcznik owijam go wokół siebie i kieruję się do szafy w moim pokoju. Ubieram
się w najprostszy strój, jaki mogę znaleźć i notuję w myślach, by powiedzieć
Kingowi o tym, co wydarzyło się pod prysznicem. Jestem pewna, że to mu się
spodoba.
Jak zwykle, Jace jest już
na dole w kuchni. Siedzie na stołku, jedząc swoje płatki i pisze coś,
prawdopodobnie zadanie, które powinien był zrobić, gdy był z Kylie, ale wiem
lepiej, by tego nie komentować. Podnosi głowę, słysząc dźwięk moich
Timberlandów uderzających o podłogę i mamrocze niewyraźne "dzień
dobry", z powodu ust pełnych płatków. Odpowiadam mu i kieruję się do
lodówki, aby wyciągnąć mleko. Nalewam je do kubka dla siebie i Jace'a, znając
jego zwyczaj picia zbyt dużej ilości mleka. Pochłaniam zawartość kubka dwoma
ogromnymi łykami. Mleko jest świeże i smaczne. Mmm, uwielbiam zimne, naturalne
mleko.
Milczymy przez chwilę,
słychać tylko przeżuwanie wyjątkowo świeżych muffinów, które znalazłam w
spiżarni, ale ciszę brutalnie przerywa jęk Jace'a i dźwięk ołówka toczącego się
po blacie i upadającego na podłogę.
Marszczę brwi i śmieję
się, podchodząc bliżej i podnosząc ołówek bo wiem, że on sam jest zbyt leniwy,
by to zrobić i weźmie kolejny.
- Wiesz, że jak wciąż
będziesz upuszczał ten ołówek, to w końcu połamie się w środku i później nie
będziesz w stanie go zatemperować. Więc przestań, okej? - Mówię mu, podając mu
przedmiot, a on kiwa głową, choć jestem pewna, że nie słuchał.
Zaczyna znów pisać, ale
chwilę potem znów jęczy.
- Pomóc ci? - Pytam
grzecznie, ale on kreci głową, więc wzruszam ramionami. Uparty osioł. Namawiam
go, by skończył jedzenie i dopił mleko, bym mogła włożyć naczynia do zlewu.
Następnie idę na górę, aby zabrać tablet i telefon i wrzucić do plecaka.
Jace jest już przy
drzwiach, więc łapię kluczyki do samochodu i mijam go, by już odpalić silnik.
Jace zamyka dom, a skoro jesteśmy już spóźnieni, z impetem wciskam pedał gazu w
chwili gdy mój brat siada w fotelu pasażera.
- Jezus, Rorie zwolnij! -
Krzyczy Jace, kiedy skręcam ostro, a jego głowa uderza w okno drzwi. Śmieję się
z niego, ale moja stopa wciąż dociska gaz.
Znów milczymy, więc nic
nie rozprasza mnie od doskonałej jazdy i docieramy do szkoły około dwie minuty
przed dzwonkiem. Na szczęście sporo ludzi wchodzi jeszcze do środka, co
oznacza, że nie jesteśmy aż tak spóźnieni. Jace wyskakuje z samochodu zanim
zdążę zauważyć i mam ochotę za nim krzyknąć, ale widzę czekającą na niego
Kylie. To sprawia, że lekko się uśmiecham.
Upewniając się, że mój
samochód jest bezpiecznie zamknięty, ruszam w stronę budynku szkoły. Łapię
spojrzenia kilku uczniów, jak zwykle i oczywiście, jak zwykle, je ignoruję. To
znaczy, rozumiem ich w pewnym sensie. Jaki dziewiętnastolatek chodzi jeszcze do
liceum? Och tak, ja. Oni po prostu nie wiedzą, dlaczego i lubią mnie za to
wyśmiewać. Logika idiotów z mózgiem
wielkości zielonego groszku... No cóż.
Przyspieszam opustoszałym
korytarzem, idąc za kimś z mojej klasy, więc mogę powiedzieć "nie jestem
jedyną spóźnioną". Nauczyciel ledwo zauważa nasze spóźnienie i wzdycham z
ulgą, zajmując miejsce z tyłu sali. Moje miejsce. Wszyscy wiedzą, że wyrzutki
siedzą z tyłu. Będąc z dala od nauczyciele mogę użyć tableta, otworzyć swojego
Tumblr'a i porozmawiać z Królem. Więc tak, lubię być wyrzutkiem.
**
W połowie lekcji, którą
jest nudna historia, mój telefon wibruje na stole i uśmiecham się, widząc na
ekranie środkowy palec Mack. Obieram połączenie i przykładam telefon do ucha.
- Co tam McCrazy? - Witam
się z nią, używając pseudonimu, jakim mam ją zapisaną w telefonie. Wkurzyła
się, gdy to odkryła, ale teraz traktuje to, jako komplement. Uwielbiam jej
szaleństwo.
- Ugh, przestań. Za każdym razem, jak to mówisz, mam ochotę obejrzeć
ponownie "Wiecznie żywy". Mówisz, jak Nora! - Krzyczy, a ja śmieję
się cicho, nie chcąc zostać przyłapaną. To mi przypomniało...
- Wiem, dlatego to robię.
Więc, czemu dzwonisz, Taylor? Przerywasz bardzo ciekawą lekcję historii o...
Nawet nie wiem o czym - mówię, wzruszając ramionami z chichotem, zasłaniając
włosami telefon.
Mack się śmieje, ale to
taki współczujący śmiech. Rozumiem ją. Ona jest już wolna od tego gówna i robi
to, co ja zawsze chciałam robić. Uczy się na kucharza. Jest już naprawdę dobra,
to mogę potwierdzić.
- Cóż, jak wiesz, poszłam
wczoraj na siłownie, nie? - Mówi i słyszę radość w jej głosie. O rany, mam wrażenie, że wiem, co zaraz
nastąpi.
- Tak? - odpowiadam.
Ona opowiada co się
wydarzyło dzień wcześniej, krok po kroku, z każdym najmniejszym szczegółem, ale
gdy dochodzi do punktu kulminacyjnego, jej głos podnosi się o oktawę i jestem
pewna, że cała klasa może usłyszeć jej głos.
- Więc... Mam randkę dziś
wieczorem! - Krzyczy. Tak, jestem pewna,
że wszyscy to usłyszeli. Gratuluję jej, mój głos celowo wyprany jest z
emocji, aby ją zirytować. Zgodnie z planem, ona jęczy słysząc moją reakcję,
twierdząc, że nic mnie nie obchodzi i jestem kiepską przyjaciółką, a ja tylko
śmieję się z niej, co oczywiście dolewa oliwy do ognia. W końcu daje sobie
spokój i rozłącza się pozostawiając mnie uśmiechającą się do nikogo w
szczególności. Och, chwila skreśl to. Teraz uśmiecham się do zegara wiszącego
na ścianie, bo wskazuje, że dzwonek będzie na dziewięćdziesiąt sekund.
W sali nagle robi się małe
zamieszanie i wiem, że nie jestem jedyną osobą, która zauważyła, która jest
godzina. Zaczynam pakować swoje rzeczy, a gdy w końcu dzwoni dzwonek, jestem
pierwszą, która wstaje z krzesła, dość dramatycznie, ale nikt tego nie
komentuje. Jednego dnia, wstałam tak gwałtownie, że przewróciłam krzesło, a
dźwięk odbił się echem po całej klasie, ale wszyscy po prostu to zignorowali.
Zignorować wyrzutka, tak, to jest super.
Jak tylko wychodzę z
klasy, mój telefon wibruje w kieszeni. Nie,
tylko nie Mack! Wyciągam go, spodziewając się ujrzeć "McCrazy" na
wyświetlaczu, ale widzę "Kylie" i czuję lekki niepokój.
- Halo?
- Aurora? Wyjdź szybko na
zewnątrz! Proszę - słyszę odgłosy w tle i mogę stwierdzić, że ktoś się tam
kłóci. Cholera. Jace.
- Zaraz tam będę - słysząc
moje słowa, Kylie się rozłącza, a ja chowam telefon.
Biegnę przez korytarz, nie
przejmując się faktem, że plecak boleśnie obija mi się o nerki. Jace mnie
potrzebuje, a on zawsze jest na pierwszym miejscu.
Ludzie posyłają mi
zdziwione spojrzenia typu "dlaczego ona tak biegnie", ale je
ignoruje. Po przybyciu na dzieciniec, gdzie większość uczniów spędza czas,
widzę spory tłum ustawiony w kółku i wiem, że wewnątrz tego okręgu znajdę
swojego brata. Zaczynam przepychać się miedzy ludźmi, pokazując im środkowy
palec, gdy zaczynają narzekać, a kiedy docieram na sam przód, jestem
zaskoczona, gdy ktoś upada tuż przed moimi stopami. Widzę znajomą brązową
czuprynę i nagle ogarnia mnie dezorientacja.
- Garrett?
Garrett patrzy na mnie i
uśmiecha się przepraszająco, jego dolna warga jest opuchnięta i ma dwa bardzo
brzydko wyglądające rozcięcia. Pochylam się i pomagam mu wstać, co sprawia, że
ktoś za mną prycha, wyraźnie zirytowany, że pomogłam Garrettowi. Och, możesz
kpić ile chcesz, mały.
- Jace Harrison Mills,
dlaczego do cholery pobiłeś się ze swoim najlepszym przyjacielem?
Wyraz wściekłości na
twarzy Jace'a mówi mi, że nie spodobał mu się sposób, w jaki go nazwałam. Jego
oczy nie są niebieskie, ale prawie czarne, tak bardzo rozszerzyły mu się
źrenice. Ma złamany nos, albo prawie złamany, a jego wargi wyglądają mniej
więcej tak samo, jak u Garretta. Zabieram go do domu.
Opieram ciężar ciała na
jednej nodze i opieram dłonie na biodrach, czekając na jakieś wyjaśnienie, ale
gdy Jace kręci głową i spogląda w bok, na Kylie, rozumiem o co chodzi. Garrett
to chłopak, z którym widuje się Kylie. Moje spojrzenie łagodnieje na sekundę,
po czym ponownie przybieram autorytarny wyraz twarzy i zwracam się w stronę
Garretta.
- Niech ktoś weźmie tego
chłopaka do pielęgniarki. Potrzebuje lodu, bo będzie wyglądał jak Angelina
Jolie - mówię i słyszę kilka osób parskających śmiechem. Okej. Jakiś chłopak w
bejsbolówce podchodzi i zabiera stąd Garretta. Następnie zwracam się w stronę
Jace'a, który teraz wpatruje się w ziemię. Ignoruję go i szukam Kylie. To nie
jest trudne, bo stoi sama. Podchodzę do niej, a ona spogląda na mnie
zażenowana. Żal mi jej.
- Kylie, możesz proszę
powiedzieć nauczycielom Jace'a co się stało i, że zabrałam go do domu? - Pytam
i jedyne co otrzymuję w odpowiedzi to skinienie głową i już jej nie ma. Myślę,
że ona się mnie boi po tym, jak przez nią mój młodszy brat wdał się w bójkę.
Nie szczególnie ją lubię, bo rani Jace'a, ale to nie tak, że jej nienawidzę. To
miła dziewczyna.
Kręcę w myślach głową i
wracam do miejsca, gdzie wciąż stoi Jace. Nie patrzy na mnie, ale przytula
mnie, gdy obejmuję go ramieniem.
- Chodź, Jacey. Zabieram
cię do domu i wszystko mi powiesz.
***
Przepraszam, że blog był zablokowany. To dlatego, że przypadkiem zepsułam
szablon, usuwając złą część kodu CSS. Haha, chciałam dobrze, wyszło jak
zawsze...
Jutro kolejny rozdział.
PS. Macie Shots? Jeśli tak, to followujcie mnie tam :) - xveronika
Uwielbiam to opowiadanie ;) a dasz Follow back? - wikusiax
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.zresztą jak zawsze tylko troche krótki :( :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. Czekam na nowy :**
OdpowiedzUsuńświetny rozdział... czekam na kolejny ;* oby w następnym było dużo kinga *.*
OdpowiedzUsuńjej nie wiesz jakiego mi strach narobilas :o
OdpowiedzUsuńwczoraj wchodze tutaj i wyskakuje mi 'nie mozesz wejsc na tego bloga, poniewaz nie zostales/las zaproszony/zaproszona'' czy cos takiego
bardzo lubie to tlumaczenie i to jak ty tlumaczysz, dlatrgo bardzo mi bylo szkoda jak to zobaczylam, az do teraz, chcialam zobaczyc czy moze cos sie zmienilo, a tu bam blog dziala normalnie, a w dodatku jest nowy rodzial yaaaay
po prostu świetnie :3
rozdzial genialny, ciesze sie ze dzieje sie tez cos poza tym ze aurora pisze z kingiem, bo troche nudne byloby to jesli ona cale ff przesiedzialaby z tabletem na lozku haha
dziekuje za rozdzial, jestes swietna xxx
@ejsahyounie :)
wszędzie shots xd
OdpowiedzUsuńczy Justin jest tu sławny czy nie? O.o
OdpowiedzUsuńNie, nie jest sławny :)
UsuńKolejne twoje tłumaczenie i kolejny hit💕 zastanawiam sie tylko czy Justin bedzie sławny. Z jednej strony myśli, ze nie bo przecież dodawał jakieś zdjęcia, a z drugiej napięty grafik wskazuje, ze może jednak.... Ciekawe
OdpowiedzUsuńJa też się zastanawiam xD
UsuńJustin nie jest sławny w tym opowiadaniu :)
UsuńKocham to!
OdpowiedzUsuńrobi się coraz ciekawiej :D
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym blogu ♥
OdpowiedzUsuńkocham to alskjdls
OdpowiedzUsuńfajny rozdział ale szkoda że King był tylko na początku xd
OdpowiedzUsuńczekam nn
Boże dzisiaj rozdział *.* taka podnieta haha xD
OdpowiedzUsuńKocham to jezu, chce by oni sie spotkali.hdhxbsbxjx
OdpowiedzUsuńOMG <3 Nie moge się doczekać nn :D
OdpowiedzUsuńo jezu!
OdpowiedzUsuńuwielbiam! xx
OdpowiedzUsuńTaaaa... Jak czytałam motyw o bójce to przypomniały mi się czasy ze szkoły kiedy nie raz odkrywałam, że mój brat jest w samym środku zbiorowiska i bije się z innymi chłopakami. Strach, żenada i wściekłość - takie 3 w 1 hahhaha.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn @storytellerfun
OMG! kocham... ;*
OdpowiedzUsuńdhksdmfnfjnaej <3
OdpowiedzUsuńsupcio rozdział
OdpowiedzUsuń